Właścicielka kwatery poradziła nam, aby na wyprawę do
Montserrat przeznaczyć dzien słoneczny, gdyż przy chmurach i mgle - widoki są
mizerne. No i okazało się, ze piękne słońce to mamy w niedziele drugiego dnia,
zatem - ruszamy do Montserrat. Znów metrem do stacji Placa Espanya, która jest jednocześnie
punktem startowym pociągu do Montserrat. Niestety- nie udało się wykupić biletu
Trans Montserrat kolejka zębata (dojazd metrem do Plaça d'Espanya i z powrotem,
przejazd koleją linii R5 do Monistrol de Montserrat -jedna stacja za Aeri
Montserrat - i z powrotem, wjazd kolejką szynową na wzgórze, przejazd na
miejscu funikularami Sant Joan i Santa Cova), ponieważ funikulary nie funkcjonują.
Zatem kupiliśmy 2 bilety po 15,55 EUR obejmujące dojazd pociągiem i kolejka zębatą
(powrotne).
Do odjazdu pociągu mieliśmy prawie godzinę co pozwoliło nam obejrzeć
okolice stacji metra.
Pociąg jedzie ok. 1 godz i jest doskonale skomunikowany z
kolejka szynowo-zębatą, która pod klasztor podjeżdża w ciągu kilkunastu minut.
Stroma jazda pod górę robi wrażenie.
W kościele akurat trwała msza.
Zdecydowaliśmy się na wycieczkę w góry. Jest kilka szlaków, wybraliśmy
dość krótką pętle, ale później się okazało, że coś przeoczyliśmy - efekt to
ZDOBYCIE szczytu. W ten sposób pierwszy dzień dał nam mocno w kość - zamiast
zwiedzania miasta zafundowaliśmy sobie górska wycieczkę.
Wielka ulgę sprawiła możliwość zajęcia miejsc siedzących w pociągu
w drodze powrotnej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz