Friday Night in San Francisco
Wydarzenie miało miejsce 5-go grudnia 1980 roku. Oczywiście - wówczas nie miałem o nim pojęcia. Dla mnie ta muzyka zaistniała późną jesienią 1981 roku. Wcielony do armii przebywałem na poligonie drawskim. Nuda, nuda, nuda. A wieczorami z nędznego radioodbiornika dobiegała do mnie Trójka. I wtedy miałem okazję usłyszeć ten koncert po raz pierwszy. Mimo koszmarnej jakości dźwięku doświadczyłem czegoś niesamowitego. Trzepnęło mną mocno.
Płytę udało mi się zdobyć dopiero wiele lat później.Żeby móc docenić tę muzykę w pełni należy ją słuchać na dobrym sprzęcie. I głośno.
Nie ma już Paco. Nie da się powtórzyć takiego koncertu.
Ale zostały nagrania.
A gdybym miał zdolność teleportacji - w czasie i przestrzeni, na pewno 5-go grudnia 1980 siedziałbym na sali Warfield Theatre w San Francisco.
4 komentarze :
Tez kochalam ta muzyke...
Małgorzata - a czemu w czasie preszłym?
Najbardziej lubiłam jak grał Rodrigo.
Chwile, a dla mnie naj- naj- doznaniem był koncert jaki na żywo miałem okazje przezyc
Prześlij komentarz