Na przedmieściach Tbilisi zatrzymujemy się przy piekarni, gdzie możemy obejrzeć tradycyjny gruziński piec "tone" do wypieku chleba. Charakterystyczne "łódkowate" i dość płaskie bochenki przylepiane są na wewnętrznej ścianie pieca.
Słone jeziora.
Krajobraz staje się coraz bardziej półpustynny.
Na horyzoncie pojawia się Udabno - miejscowość na pustkowiu. Miejscowość powstała dla przesiedleńców ze Swanetii. Władze zaproponowały Swanom to miejsce kiedy utracili oni cały swój dobytek po zejściu z gór ogromnych lawin. Poprowadzono tu wodociąg, wybudowano szkolę i domostwa, jednak "góralska" natura Swanów spowodowała, ze Udabno zostało w znaczącej części opuszczone. Ale pojawili się i nowi mieszkańcy, m.in. polska para Ania i Ksawery, którzy postanowili na tym pustkowiu otworzyć knajpkę. A ponieważ Oasic Club, jest jedynym miejscem w jakim można się posilić jadąc do Dawid Garedża - interes chyba dobrze prosperuje - powstał też hostel i jak wcześniej wspomniałem - także restauracja w Tbilisi.
Szutrową drogą samochód jedzie bardzo wolno, a sama droga
wije się wśród wzgórz, wznosi i opada. Krajobraz - malowniczy.
A jednak ktoś funkcjonuje na tym pustkowiu.
Osiągamy cel naszej dzisiejszej wyprawy. Pierwszy monaster został założony w VI w. n.e przez misjonarza Dawida, który osiedlił się w jaskini na górze Garedża. Na zboczach tej góry znajduje się kilkanaście monasterów, ale my NIESTETY - mamy możliwość zobaczenia tylko jednego. Ubolewam, bo swego czasu w programie wycieczki był spacer grzbietem wzgórza, wzdłuż granicy Gruzja-Azerbejdżan do kolejnego monasteru, z niezwykłymi freskami w jaskiniach-kaplicach. Nie było nam dane tych fresków zobaczyć.
W widocznej poniżej jaskini jest jedyne źródło wody - tzw Łzy Dawida. Wejście jest okratowane i zamknięte, ale rzeczywiście słychać tam kapanie wody.
Droga powrotna
z postojem na posiłek w Oasis Club
opuszczone zabudowania Udabno |
BUM !!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz