Strony

czwartek, 16 października 2014

Tajlandia z Kambodżą 2013 - 26 listopada 5 rano

Właściwie - 4.55.
Soktheen juz czeka.
Śniadanie hotel nam przygotował w gustownych pudelkach jeszcze wieczorem.
No fajnie - ale póki co, przed hotelem jest Soktheen J. i ja. Pozostałej dwójki nie ma.
5.05 - nic.
5.10 - nie wytrzymuje - idę ich wołać - "tak tak - już schodzą".
5.15 - są.
5.15 - bazyliszkowy wzrok marinika niemal ich poraża. WRRRRRRR !!!!!
KUŹWA - jeden raz w życiu - więcej się to nie powtórzy, pół świata targałem ze sobą statyw - głównie na to wydarzenie.
Dojeżdżamy do kas biletowych. Wiele otwartych, a przed każdą - ogromna kolejka oczekujących. My na szczęście mamy już bilety wiec możemy przejechać bokiem - tylko dla kontroli biletów.
Jedziemy dalej - ciemność już nie jest ciemnością absolutną, a mnie szlag trafia coraz większy - spóźnimy się?
Przed wejściem do Angkor Wat - ponowna kontrola biletów. Pochód ludzi wali do przodu, już latarki niepotrzebne, już światłość mizerna się pojawia, już wiem, ze przed północnym zbiornikiem wodnym nie mam najmniejszych szans na ustawienie statywu (musiałbym mieć drabinę jakąś). Skręcam w prawo - tam gorsze miejsca, ale i ludzi trochę mniej.
K U Ź Ź Ź Ź W A A A A !!!!!!!!!!
Strzelam - z ręki, bo na statyw nie ma miejsca. Strzelam ja i strzelają tysiące migawek. Zmieniam ustawienia, i strzelam:




















Chętni na fotki:


Wszyscy patrzą na wschód, a tymczasem, na zachodzie:





Brak komentarzy :