Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Rubinstein. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Rubinstein. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 lipca 2014

Najwspanialsze dzieło muzyczne wszechświata w najdoskonalszym wykonaniu

Był rok 1975. Łódzka Filharmonia obchodziła swój jubileusz (60 lat istnienia). Z tej okazji miał się odbyć uroczysty koncert, którego gościem miał być Artur Rubinstein. Ze względu na duże zainteresowanie na miejsce koncertu paradoksalnie wybrano gmach Teatru Wielkiego. Już nie pamiętam ceny biletów, ale dla mnie było to za drogo. Na szczęście koncert miał być transmitowany w radio. Mistrz grał któryś z koncertów Chopina i V koncert fortepianowy Es-dur op. 73 Ludwiga van Beethovena. Nagrywałem to na mój szpulowy czterościeżkowy magnetofon. Chyba wtedy pierwszy raz w życiu słyszałem „cesarski” koncert Beethovena. Oniemiałem. W zachwycie nad tym dziełem pozostaję do dzisiaj. Uwielbiam wiele pozycji z muzyki poważnej, ale nie ma dla mnie NIC piękniejszego. Dodatkowo – interpretacja Artura Rubinsteina jest w moim odczuciu niedościgniona.
Wizycie Rubinsteina w Lodzi towarzyszyły oczywiście kamery. Pamiętam scenę z jednego filmu, kiedy na próbie Rubinstein otumanił wszystkich wyciągając z torby lakier do włosów w sprayu i spryskując nim klawiaturę jakiegoś cennego fortepianu co by „mu się palce dobrze do klawiatury dopasowywały”. Łódź była dla niego ważnym miastem – tu się urodził. Dziś Łódzka Filharmonia nosi jego imię a pani Nela Rubinstein przekazała Łodzi mnóstwo pamiątek po mężu. Fenomenem dla mnie jest również fakt, ze opuścił on Polskę w wieku 19 lat i do późnej starości mówił piękną polszczyzną – bez śladu jakichkolwiek naleciałości.