Strony

piątek, 17 października 2014

Tajlandia z Kambodżą 2013 - 29 listopada - znów Bangkok

Lecimy Air Asia do Bangkoku. Na 2 noce mamy zaklepany hotel blisko lotniska Don Muaeng, bo przecież później mamy kolejny lot - do Krabi.
Nasz hotel to Phurahong Homestay
To taki rodzinny pensjonat - bez specjalnych luksusów, ale za to z ciepłą rodzinną atmosferą. Rezerwowałem na Bookingu - 780 THB/noc/pokój ze śniadaniem.

Z lotniska odbiera nas Poonsak Phurahong (transfer - 300 THB), a tuż po przyjeździe jego żona natychmiast serwuje nam kawę i pyszne mandarynki, oraz tajemnicze żelowe cukiereczki, które, jak się okazuje - robione są ze specjalnej odmiany ryżu.
Na dzisiejsze popołudnie nie ma specjalnego planu. W pobliżu także nie ma za wiele do odwiedzenia - zatem po prostu idziemy pooglądac co się w okolicy dzieje. Turystów tu nie ma zupełnie - tutaj chyba widzimy prawdziwy kawałek prawdziwie tajskiej ulicy, tajskiego życia.
Pensjonat zlokalizowany jest w bezpośrednim sąsiedztwie buddyjskiego kompleksu świątynnego Wat Rat Niyomtham.









Idziemy na targ:










































salon fryzjerski:





Wieczorem z pobliskiej świątyni słyszymy modły mnichów. Poonsak proponuje, abyśmy tam poszli. Wchodzimy do wielkiej sali, gdzie mnisi się modlą wspólnie. Ktoś nas pyta, czy jesteśmy krewnymi kogoś z modlących się.
Hm...  z ogolonej głowy to jestem nawet podobny.


Nawet wodę w butelce każde z nas dostaje.



Wśród zabudowań świątynnych spaceruje sporo psów i drobiu.
Drób na noc zasiada wysoko (jakie to to lotne).



Jeden z tych cholerników perfidnie sra na moją łepetynę - WRRRRRRR - tak się kończy kolejny dzień.

Brak komentarzy :