Strony

wtorek, 1 lipca 2014

Turcja 2014 - trzeci dzień - c.d.

Po atrakcji balonowej bus zawozi nas na śniadanie do hotelu. Nasz hotel jest w miejscowości URGUP. Już poprzedniego dnia widać było z okien busa swoista atrakcję tego miasteczka - grecka dzielnica, czyli niezamieszkałe domy na ścianie skalnej nad miastem. Z tych domów w latach dwudziestych ub. wieku Grecy zostali wysiedleni i deportowani do Grecji na podstawie międzyrządowych jakiś porozumień. Widok jest dość smutny i fotkę mam tylko jedna. Ta opuszczona część miasteczka jest po zmroku iluminowana światłem - fantastycznie to było widoczne kiedy wracaliśmy z Nocy Tureckiej.



Kilka dalszych kapadockich ujęc

















Kolejny punkt widokowy















Można tu napić się kawy, można kupić pierdółki najróżniejsze. W jednym z kramów sprzedają płyty, a dobiegają stamtąd dźwięki duduka, od których dostaję gęsiej skórki (DOSŁOWNIE !!!!!). Znacie duduka? Najpiękniejszy i najsmutniejszy instrument tego świata. Tu - nawet sprzedają duduki - jednego trochę testuje wzbudzając żywotne zainteresowanie.

Kolejnym punktem programu jest wizyta w fabryce skór. Nikt niczego nie nabył, ale obejrzeliśmy prezentacje wyrobów, posłuchaliśmy o produkcji - nawet fajne.



I ostatnie kapadockie miejsce widokowe - Dolina Gołębi. W tufowych skałach widoczne są liczne gołębniki - z nich pozyskiwany był nawóz dla winnic.


















Pamiątkowa fotka naszej ekipy.


Czas wracac. Aby dotrzec do Alanyi mamy do pokonania ponad 550 km.

Po drodze jeszcze jedna atrakcja - podziemne miasto Saratli. Fotki średnio tam wychodzą, ale miejsce robi wrażenie. Miasto jest na siedmiu podziemnych poziomach, z czego dla turystów dostępne są tylko trzy.



Trzy fotki z drogi powrotnej.





Zaczęliśmy naszą turecką przygodę od Kapadocji i niewątpliwie to była największa atrakcja całego pobytu. Niezapomniane przeżycia.

Brak komentarzy :