Znów ruszamy Gruzińską Drogą Wojenną - tym razem w przeciwnym kierunku. I znowu widoki są oszałamiające - nawet zza szyby busa.
mobilna pasieka |
Za miejscowością Pasanauri spotykamy się z Miszą - szefem firmy, która organizuje nam rafting. Tylko 6 osób z ekipy jest chętnych.
Ależ to były emocje. Aż trudno uwierzyć, że woda miała 14 stopni Celsjusza. Tylko pierwsze zalanie wydawało się lodowate, potem było gorąco.
Jedziemy dalej.
STOP. Droga zatarasowana, a na niej - skały.
Ściągnięto już ekipę, która zrzuca na drogę to, co jeszcze może spaść z urwiska.
Przerwa w podróży trwa ok. 45 min. Na drodze tworzy się korek.
Powyższa fotka była robiona na samym początku postoju. Nasz bus - po lewej stronie. Aż trudno uwierzyć, że po prawej stronie busa ustawia się dodatkowy samochód ("ja zdzies chaziain" - mówi kierowca samochodu z rosyjską rejestracją - hm...), a za nim - cały sznur. Tuż przed otwarciem ruchu na obu pasach jezdni stoi 5 rzędów samochodów, które ruszają JEDNOCZEŚNIE.
A przecież z przeciwnej strony zapewne rusza podobna kawalkada.
Jednak nie. Po przeciwnej stronie, ku naszemu zaskoczeniu samochody grzecznie stoją jeden za drugim. No i obyło się bez kraksy.
Znów mijamy zbiornik żinwalski.
Przerwa na jedzenie.
tradycyjna sałatka |
j.w. ale z posypką orzechową |
smażone barabułki - ależ to było dobre |
zupa fasolowa - łobio |
Jedziemy dalej.
Niska zabudowa - to osiedla dla przesiedleńców z Abchazji.
Warunki są tam ponoć bardzo kiepskie. Gruzińskie władze budują nowe bloki, o planowanym lepszym standardzie, jednak nie ma chętnych do ich zasiedlenia.
Całodobowy przydrożny targ owocowo-warzywny.
Pan z ostatniej fotki, słysząc, że jestem z Polski naładował mi w torebkę brzoskwiń, śliwek i gruszek i zobowiązał do pozdrowienia Barbary Brylskiej.
Mijamy miejscowość Chaszuri, w której po obu stronach drogi prowadzona jest sprzedaż wąskospecjalizowana - hamaki, leżaki.
Tylko tu się specjalizują w tego typu wyrobach.
Tyle podróży na dziś. Nocleg w Achalciche.
3 komentarze :
No tak, z pogodą tak bywa, że akurat jak nam zależy, to się psuje... Ale i tak nie było źle poprzedniego dnia, a tego, to już bajka :)
Ciekawe, dlaczego tyle TIR-ów jedzie. Jak byłam w lipcu ubiegłego roku, to tak nie było. Wygląda, jakby jakąś trasę zmienili.
Z tych owoców, to dla mnie najlepsze figi :) Nigdzie nie jadłam smaczniejszych niż w Gruzji przy drodze :)
Piękne zdjęcia, czekam na kolejne :)
Anno, TIRy drogę do Wladykaukazu mają tylko jedną. Może akurat jakaś kumulacja transportów była.
fantastyczny widok
Prześlij komentarz